Seszele: fakty i mity, czyli jak tam jest naprawdę?
W listopadzie tego roku gościliśmy na Seszelach na zaproszenie Seychelles Tourism Board na wyjeździe rekonesansowym z myślą o wyjazdach incentive dla naszych przyszłych Klientów. Seszele pobudzają wyobraźnię i wielu naszych przyjaciół i Klientów pytało nas, jak tam jest naprawdę. Oto, co pisaliśmy na temat tego archipelagu w social mediach:
Fakt 1. Jest przepięknie. Widziałem wiele miejsc na Świecie i wiele plaż, ale plaże na Seszelach są naprawdę wyjątkowe i nie piszę tego dlatego, że nas zaproszono na oficjalny study-tour. Na Mauritius też nas (czyli branżę incentive) kilka lat temu zaproszono i miałem poczucie, że tam tego piękna trzeba trochę poszukać. Na Seszelach od razu po wylądowaniu otacza nas rajska roślinność. Niemal non stop jesteśmy na turskusowym brzegu oceanu (wyspy nie są zbyt wielkie) lub na wzgórzu (widoki !!), a plaże, zwane z francuska anse, co oznacza uszko od filiżanki, mają właśnie taki urokliwy kształt. Do tego wszędzie wyłaniają się granitowe skały będące pozostałością Gondwany, lądu, który podzielił się miliony lat temu na dzisiejsze kontynenty. Plaże seszelskie nie znają tłoku, często jest na nich góra kilka-kilkanaście osób, nie ma więc problemu ze znalezieniem plaży tylko dla siebie (z wyjątkiem Anse d'Argent okrzykniętej najpiękniejszą plażą na Świecie). Seszele idealnie spełniają nasze rodzime marzenia o rajskim plażowaniu, które w większości wyjazdów incentive dla polskich grup firmowych poza Europę jest nieodłącznym punktem programu. Prywanta impreza na własnej plaży, na którą możemy dopłynąć katamaranem? Żaden problem. Plaża tylko dla naszej grupy na wyspie, na której stoi tylko nasz hotel? Standard. Oczywiście prywatność, rozumiana jako brak tłumu turystów, jest również pochodną ceny, jaką płaci się za pobyt na Seszelach. O kosztach pobytu w tym przepięknym miejscu napiszemy w kolejnym odcinku pod tytułem "Fakt 2. Jest drogo." Bo niestety Seszele, choć już bardziej dostępne, nadal są drogim kierunkiem