Byłem na wakacjach all-inclusive. Ale jak to, organizator wyjazdów, człowiek podróży, na all-inclusive? Tak.
Zapytałem kiedyś szefa kuchni Kurta Schellera, z którym organizowaliśmy event kulinarny, co jada w domu. „Do domu to zamawiam pizzę” – odpowiedział. Pracując non stop przy wymyślnych i pracochłonnych daniach, w domu miał ochotę odpocząć i zjeść coś, co przygotowali inni - oczywiście z dobrej pizzerii. Tak samo jest z naszym all-inclusive.
Po pracy nad kilkudziesięcioma ofertami rocznie, po wyjazdach z Klientami i na wyjazdy rozpoznawcze, w lipcu przychodzi czas na odpoczynek i skorzystanie z gotowego pakietu – oczywiście z dobrej pizzerii, czyli od sprawdzonego operatora. Często jest to nasz partner, kooperujemy bowiem czasami przy wyjazdach incentive korzystając z pakietów przelotu i pobytu, których ceny u touroperatorów na niektóre kierunki są nie do pobicia.
U mnie tydzień na all-inclusive we dwóch tylko z synkiem to tradycja od paru lat. Mamy czas tylko dla siebie, nie zajmujemy się organizowaniem, pozwalamy się zawieźć na wycieczki w najpiękniejsze miejsca Tunezji, Egiptu czy Cypru. A jak wrócimy, pływamy kajakiem na Białoruś lub lecimy na mini-wyprawę do Wietnamu, a za rok chcemy popływać po Amazonce. Bo lubimy pizzę - jako jedno z wielu dań.